START arrow OKO W OKO Z R. arrow "Nieźli z was krejzole" - wywiad z ks. Leszkiem Przybyłowiczem
"Nieźli z was krejzole" - wywiad z ks. Leszkiem Przybyłowiczem
Autor: M. Kozieł, S. Weremczuk, M.Gajdzicki (op. R.Sieromska)   
23.05.2009.
ImageFurkot sutanny, towarzyszący szybkiemu marszowi po szkolnych korytarzach, tajemniczość i niespożyta energia zaintrygowały nas osobą nowego, (?) bo pracującego w ZSP od września 2008 roku, księdza Leszka Przybyłowicza. Postanowiłyśmy zadać Mu kilka pytań, czego efekty prezentujemy poniżej.

 

Hobby: szachy, piłka nożna
Ulubiona potrawa: polędwiczki w sosie śliwkowymNa pierwszym planie ks. L.Przybyłowicz. Foto:P.Iwańczuk
Ulubiony kolor: szary
Największe marzenie: spełnienie tego marzenia
Warto żyć dla: Pana Boga, miłości
Motto życiowe: "Nie zawsze mów, co wiesz, ale zawsze wiedz co mówisz"
Nie lubię: chamstwa
Kocham: swoje kapłaństwo
Chcę: spełnić swoje powołanie według woli Bożej
Intryguje mnie: szybki bieg życia
Obawiam się: fałszywych przyjaźni
Jestem: gotów do pomocy drugiemu człowiekowi
Preferuję: zdrową żywność

 

 

M.K.: Co przyczyniło się do podjęcia przez Księdza decyzji o wstąpieniu do seminarium i jaka była reakcja rodziny?
Ks.L.: Od najmłodszych lat chodziłem do Kościoła i jeszcze przed pierwszą Komunią Świętą zostałem ministrantem. Patrząc na tego kogoś stojącego za ołtarzem, zawsze chciałem być kimś takim jak on, ale wtedy nie traktowałem tego na serio. Wyjazdy na oazy, pielgrzymki, pomogły mi podjąć właściwą decyzję. A rodzina? I tak była przyzwyczajona do tego, że "kręcę się" przy Kościele i plebanii. Ponoć babcia modliła się, żeby w rodzinie był ksiądz.
S.W.: Jak Ksiądz wspomina lata młodości?
Ks.L.: To nie był łatwy czas... trudności materialne w rodzinie i inne wydarzenia osobiste sprawiły, że raczej niechętnie wracam do tamtych dni, ale z drugiej strony wyrobiły one we mnie hart ducha, nauczyły radzenia sobie z trudnościami życiowymi i walki o swoje.
M.K.: Wiemy, że Ksiądz jest aktywny fizycznie. Ulubiony sport to...?
Ks.L.: Jest tego trochę. Grałem w reprezentacji szkoły w koszykówkę, piłkę nożną, tenisa stołowego, chodziłem do klubu szachowego. Byłem też reprezentantem drużyny seminaryjnej w piłkę nożną. A - zapomniałbym - grałem też w juniorach w LKS w moim rodzinnym mieście.
S.W.: Gdyby nie kapłaństwo to...?
Ks.L.: Nie brałem innej alternatywy pod uwagę, ale zdecydowałbym się z pewnością na AWF.
M.K.: Co Ksiądz sądzi o naszej szkole?
Ks.L.: Z perspektywy zaledwie kilku miesięcy trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Na razie przypatruję się.
S.W.: A o młodzieży?
Ks.L.: Nie mogę powiedzieć niczego o wszystkich, bo uczę tylko niewielką cząstkę z was. Widzę jak angażujecie się w życie szkoły, parafii, wiem jakie macie problemy czy trudności, bo czasem prosicie o radę lub pomoc (przy tej okazji dziękuję za okazywane zaufanie). O "mojej" młodzieży ogólnie mogę powiedzieć: "nieźli z was krejzole".
M.K.: Jakie zainteresowania miał Ksiądz w młodości?
Ks.L.: Jak wyżej, sport, sport, sport i obowiązkowo dyżury ministranckie.
S.W.: A czy był Ksiądz... zakochany?
Ks.L.: I to nie raz! Przecież nie od razu urodziłem się w sutannie. Miałem koleżanki i kolegów, chodziłem na dyskoteki, ale która by chciała takiego szaleńca jak ja? A tak na serio, zdarzyło się... Była o wiele mądrzejsza ode mnie, jednak powołanie okazało się silniejsze.
M.K.: Jak Ksiądz spędzał wtedy wolne chwile?
Ks.L.: Dużo czasu zajmowały mi treningi piłkarskie, zajęcia w klubie szachowym i służba w Kościele, więc zawsze mi go brakowało.
S.W.: Teraz trochę samokrytyki: gdybym miał Ksiądz wymienić jedną swoją wadę, byłoby to...?
Ks.L.: Tylko jedną? Mam ich wiele. Jeżeli chodzi o wadę główną, to bez wątpienia jest nią zbytnia pewność siebie, przejawiająca się między innymi zupełnym brakiem tremy, ciętym językiem i zbyt szybkim rozkładaniem przeciwnika na łopatki. Wystarczy, mam nadzieję, że niewiele osób przeczyta ten wywiad:)
M.K.: Gdyby Ksiądz wygrał milion na loterii, przeznaczyłby pieniądze na...?Ks. L.Przybyłowicz i autorzy wywiadu. Foto: M.Gajdzicki
Ks.L.: Mam swoje skryte marzenia i to na nie wydałbym trochę pieniędzy. A poza tym wiem co znaczy bieda, więc chętnie pomógłbym innym.
S.W.: Jakie zmiany dostrzega Ksiądz w młodzieży od swojej młodości do chwili obecnej?
Ks.L.: Pozytywne: większe możliwości zdobywania wiedzy, lepsze perspektywy pracy, wystarczy chcieć. Negatywne: uleganie nałogom (narkotyki, alkohol), nieumiejętność radzenia sobie ze stresem (wzrasta liczba samobójstw) - ogólnie taki "tumiwisizm".
M.K.: Jak Ksiądz odreagowuje stres po dniu pracy w szkole i potyczkach z uczniami?
Ks.L.: Wcześniejsze doświadczenia życiowe nauczyły mnie jak radzić sobie w życiu. W szkole uczyłem dzieci od zerówki do dawnej piątej klasy technikum - jestem nauczycielem nie pierwszy rok i wydaje mi się, że potrafię dogadać się z młodzieżą, a ona ze mną. Nie traktuję wobec tego tej pracy jak źródła stresu - to po prostu służba innym.
S.W.: Czy miał Ksiądz chwile zwątpienia w swoje powołanie?
Ks.L: To bardzo osobiste pytanie. Nie lubię mówić o sobie, o tym co czuję i przeżywam, bo jest to sfera prywatna, zarezerwowana dla najbliższych. Tak, takie chwile bywają, ale uwierzcie, one tylko mnie umacniają.
M.K.: Jak Ksiądz ocenia swoją pracę?
Ks.L.: O to trzeba spytać Ks. Dziekana, parafian, dyrekcję, młodzież, nauczycieli!
S.W.: Jak Ksiądz wspomina swoją szkołę i jak Księdzu szła nauka?
Ks.L.: Ogólnie dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że zostawało mi na nią niewiele czasu. Ustatkowałam się dopiero w seminarium, gdzie miałem dość wysoką średnią. Wyznaję zasadę Błażeja Pascala: "Mało wiedzy oddala od Boga, dużo zbliża".
M.K.: A jak Ksiądz trafił do naszej placówki?
Ks.L.: A co, macie już mnie dosyć? Ksiądz Biskup kierując kapłana na parafię, po uzgodnieniu z proboszczem i Wydziałem Katechetycznym, wskazuje konkretną szkołę.
S.W.: Na zakończenie pytanie dotyczące matury: czy według Księdza dobrym posunięciem było wprowadzenie matematyki jako obowiązkowego przedmiotu egzaminacyjnego?
Ks.L.: Jestem typowym humanistą, zawsze wolałem słowo mówione niż pisane, a cóż dopiero matematyka i to na maturze?
M.K.: Bardzo dziękujemy Księdzu za poświęcony nam czas, a także życzymy sukcesów zarówno w pracy kapłana, jak i nauczyciela.
     

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »