Najbardziej pasjonują mnie gry zespołowe... |
Autor: Damian Zarzycki (op. R.Sieromska)
|
01.01.2014. |
Ulubiona potrawa: naleśniki Ulubiony kolor: niebieski Hobby: turystyka Kocham: swoich bliskich Nie lubię: gdy ktoś nie dotrzymuje słowa Obawiam się: o przyszłość swoich dzieci i wszystkich młodych Polaków. Chciałbym, aby mogli żyć i pracować w Polsce. Największe marzenie: Zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca w naszym kraju
D.Z.: Jest Pan nauczycielem wychowania fizycznego. Dlaczego wybrał Pan właśnie taką profesję? B.F.: Od najmłodszych lat interesowałem się sportem. Śledziłem sportowe wyczyny reprezentantów polskich na kolejnych igrzyskach olimpijskich czy na mistrzostwach świata. Wiele czasu spędzałem też na boisku piłkarskim czy na popularnych w czasach mojej młodości zawodach lekkoatletycznych. Później doszły jeszcze zainteresowania turystyką kwalifikowaną (pieszą, kolarską, górska, na orientacje) i krajoznawczą. Już w szkole podstawowej organizowaliśmy sobie sportowe rywalizacje w skoku w dal, hokeju na trawie czy w biegach. To wszystko przyczyniło się do tego, że już w trzeciej klasie pięcioletniego technikum mechanicznego postanowiłem zostać nauczycielem wychowania fizycznego. D.Z.: Czy ma Pan trudności w oddzieleniu życia zawodowego od prywatnego? B.F.: Myślę, że w moim przypadku większym problemem jest oddzielenie działalności sportowej od życia prywatnego. Bardzo dużo czasu poświęcam na przygotowanie rajdów turystycznych, turniejów, olimpiad przedszkolaków czy marszów na orientację.
D.Z.: Od ilu lat jest pan nauczycielem? B.F.: Pracę w szkole rozpoczynałem 1 września 1991r., tak więc jest to już 22 rok mojego uczenia. D.Z.: Czy bycie nauczycielem w dzisiejszych czasach jest ciężką pracą? B.F.: Jeśli ma odpowiednią dozę cierpliwości i wytrzymałości dla młodych ludzi, to da się wytrzymać. D.Z.: Jak wspomina Pan dzieciństwo i czasy studiów? B.F.: Z każdym mijającym rokiem do czasów dzieciństwa i młodości wraca się z coraz większym rozrzewnieniem. Wspominam przede wszystkim przyjemne chwile beztroski i zabawy. Jeśli chodzi o studia, to nie należały do tych najprzyjemniejszych okresów w moim życiu i w każdej chwili wracałem do domu do Radzynia. D.Z.: Gdyby Pan miał zmienić zawód nauczyciela, to na jaki? B.F.: Gdybym nie został nauczycielem, najprawdopodobniej pracowałbym w branży turystycznej. Być może byłby to zawód pilota wycieczek lub przewodnika turystycznego… myślę, że wtedy też mógłbym się dobrze realizować. D.Z.: Co robi Pan w wolnym czasie? B.F.: Wprawdzie takich chwil mam dość mało z uwagi na rozliczne obowiązki, ale jeśli już się pojawią, poświęcam je przede wszystkim na przygotowanie imprez turystycznych, rodzinne wycieczki i kibicowanie sportowcom. D.Z.: Jaka jest Pana Ulubiona dyscyplina sportu? B.F.: Najbardziej pasjonują mnie gry zespołowe, ale śledzę występy naszych reprezentantów we wszystkich dyscyplinach. Wyjątkiem są gimnastyka artystyczna, tańce na lodzie, pływanie synchroniczne itp. D.Z.: Czym zajmował się Pan będąc w naszym wieku? B.F.: Czasu wolnego nie zabierał mi wtedy komputer, a telewizja w dużo mniejszym stopniu. Ja wolny czas spędzałem na treningach juniorów radzyńskich „Orląt”. Bardzo popularne były wtedy mecze międzyklasowe na boiskach Szkoły Podstawowej nr 2. Umawialiśmy się sami i we własnym zakresie sobie sędziowaliśmy. Gdy chodziliśmy do radzyńskiego technikum Mechanicznego, graliśmy najczęściej na Bulwarach z rówieśnikami z „ogólniaka”. Dzięki Panu Kazimierzowi Odrzygoździowi, a w szkole średniej dzięki Profesorowi Ryszardowi Matusiewiczowi wiele dni spędziłem na rajdach turniejach turystyczno-krajoznawczych i wycieczkach. W wakacje pierwszy miesiąc pracowałem najczęściej przy zbiorze owoców lub przy pielęgnacji drzewek, w sierpniu zaś zwiedzałem na rowerze Polskę lub Czechosłowację. D.Z.: Dziękuję bardzo za udział w wywiadzie i poświęcony mi czas. B.F.: Dziękuję również. |